Podsumowanie procesu dotyczącego napadu z bronią na łódzki kantor – eksperyment procesowy i długotrwały areszt dla oskarżonych

Procedury sądowe dotyczące znacznego napadu na kantor walutowy w sercu Łodzi, gdzie doszło do strzelaniny, zbliżają się do finału w Sądzie Okręgowym Łódź. Wszyscy świadkowie złożyli już swoje zeznania, a teraz sąd rozważa przeprowadzenie rzadko stosowanego eksperymentu procesowego.

Napad na kantor Cent znajdujący się na skrzyżowaniu ulic Przybyszewskiego i Kilińskiego na Górnej, podczas którego skradziono 700 tys. zł., obciąża dwóch mieszkańców Łodzi: Janusza Sz. w wieku 56 lat i 45-letniego Tomasza A. Stopień powagi sprawy został ujawniony, gdy obaj oskarżeni zostali aresztowani po dramatycznej interwencji uzbrojonych antyterrorystów. Oskarżeni pozostają w areszcie, nie przyznając się do winy, jednak grozi im do 15 lat pozbawienia wolności.

Janusz Sz. skarżył się na długotrwały areszt mówiąc: „Jesteśmy już w areszcie śledczym od 36 miesięcy. W dzisiejszych czasach i warunkach jest to zdecydowanie za długo, zwłaszcza że dowody w tej sprawie są tylko poszlakowe”. Pomimo jego protestów, sędzia Robert Świecki zwrócił się do Sądu Apelacyjnego z wnioskiem o przedłużenie aresztu dla obu oskarżonych do 31 marca 2025 roku.

Eksperyment procesowy, którego sąd może użyć, polega na wykorzystaniu nagrań z kamer monitoringu w kantorze, wykonanych podczas napadu, do przybliżonego określenia wzrostu jednego z napastników – Tomasza A. W tym celu prawdopodobnie będzie musiał zeznawać biegły antropolog. Decyzja dotycząca przeprowadzenia eksperymentu ma zostać podjęta najprawdopodobniej podczas następnej rozprawy w grudniu.

Napad na kantor miał miejsce 8 grudnia 2021 roku przed godziną 13. Według prokuratury, Tomasz A. ubrał się w ciemne ubrania, wsiadł na rower i udał się do miejsca napadu. Po oparciu roweru o ścianę budynku przy ulicy Kilińskiego 215, ruszył w stronę kantoru. Po wejściu do środka, mając na twarzy okulary i maseczkę ochronną, wyjął pistolet z plecaka i zagroził pracownicy, że ją zabije, jeśli nie otrzyma pieniędzy.

Pracownica kantoru była za kontuarem, za zabezpieczonymi drzwiami i kuloodporną szybą. Włączyła alarm antynapadowy, co skłoniło napastnika do oddania dwóch strzałów z parabellum w szybę i zamek od drzwi, w nadziei na dostęp do gotówki. Niemniej jednak, szyba pozostała nienaruszona, a drzwi nie uległy uszkodzeniu. W rezultacie, sprawca napadu uciekł na rowerze i udał się do rejonu ulicy Szarej oraz parku Legionów, gdzie przesiadł się do mercedesa prowadzonego przez Janusza Sz.