W Klukach doszło do tragicznego incydentu, podczas którego pijany kierowca potrącił 58-letniego mężczyznę, po czym zbiegł z miejsca zdarzenia. Sytuację szybko opanowali funkcjonariusze policji, którzy niezwłocznie zatrzymali odpowiedzialnego za wypadek mężczyznę.
Wiadomość o kolejnym smutnym wydarzeniu na drogach gminy Kluki obiegła media 26 maja. Wypadek miał miejsce późno w nocy, tuż przed 1:00, na drodze numer 74. W chwili zdarzenia, funkcjonariusze z miejscowej komendy patrolowali okolicę i przypadkiem natknęli się na poszkodowanego pieszego wołającego o pomoc.
Nadkomisarz Iwona Kaszewska, rzeczniczka prasowa Komendy Powiatowej Policji w Bełchatowie, zdradziła szczegóły tragedii. Wyjaśniła, że kierowca najechał na mężczyznę leżącego na jezdni. Niemal natychmiast po otrzymaniu wiadomości o wypadku, policjanci podjęli próbę reanimacji poszkodowanego. Niestety, pomimo intensywnych starań, 58-letni mężczyzna zmarł na miejscu z powodu odniesionych obrażeń.
Na szczęście, świadkowie byli w stanie dostarczyć istotne informacje na temat sprawcy. Zgłosili, że był to kierowca samochodu osobowego, który po zdarzeniu odjechał z miejsca wypadku, wskazując również kierunek jego ucieczki. Dzięki temu, a także znalezionym na miejscu fragmentom pojazdu, policjanci szybko ustalili, że szukają kierowcy audi.
Za sprawą doskonałej znajomości terenu, funkcjonariusze potrafili szybko określić właściciela pojazdu. Tym samym, krótko po incydencie, podejrzany został zatrzymany we własnym domu przez policjantów drogówki z Bełchatowa. Znajdujący się pod jego domem samochód posiadał uszkodzenia potwierdzające udział w wypadku.
Nadkomisarz Iwona Kaszewska ujawniła również, że 31-letni kierowca był pod wpływem alkoholu – miał w organizmie 2,5 promila. Po zakończeniu czynności na miejscu zdarzenia prowadzonych pod nadzorem prokuratora, mężczyzna został umieszczony w policyjnym areszcie. Po wytrzeźwieniu usłyszał zarzut spowodowania śmiertelnego wypadku. Sąd na wniosek prokuratury zadecydował o tymczasowym aresztowaniu podejrzanego. Ostatecznie, to sąd zadecyduje o dalszych losach 31-latka.