Tragiczny los 26-latka, który zginął na dzikim przejściu przez tory na łódzkim Widzewie

23 stycznia, w godzinach porannych, około 9:00, na łódzkim osiedlu Widzew doszło do tragicznego zdarzenia. Młody mężczyzna stracił życie na miejscu wypadku, który miał miejsce na skrzyżowaniu ulic Skrzatów i Taborowej. Jak wynika z zebranych informacji, 26-latek korzystał z nielegalnego przejścia przez tory kolejowe i nieszczęśliwie wpadł pod nadjeżdżający pociąg kursujący na trasie Łódź-Fabryczna – Skierniewice.

Wobec ogromu doznanych obrażeń wewnętrznych, ratunek dla potrąconego mężczyzny był niemożliwy. Zmarł on na miejscu wypadku, co potwierdził lekarz wezwany na miejsce zdarzenia. Czy możliwe jest, że mężczyzna nie zareagował na zbliżający się pociąg? Być może nie usłyszał go lub nie zauważył, gdy wychodził prosto przed maszynę z pokrytej roślinnością ścieżki mieszkańców osiedla, służącej jako dzikie przejście przez tory. Maszynista natychmiastowo zareagował na widok mężczyzny i rozpoczął hamowanie składu, ale nie zdołał zatrzymać pociągu na czas.

Badanie alkomatem przeprowadzone na maszyniście potwierdziło, że był on trzeźwy w czasie tragedii. Po wypadku ruch kolejowy na tej trasie został zawieszony na kilka godzin. Na miejsce natychmiast przybyły służby policyjne, które zabezpieczyły miejsce zdarzenia i zbierały dowody. Również prokurator został wezwany na miejsce, aby ustalić okoliczności wypadku i określić, czy był to nieszczęśliwy przypadek, czy może akt samobójczy.