Czujka dymu włączyła się w Orientarium w Łodzi, przez co ewakuowano ponad tysiąc osób

W środę, dnia 20 lipca w godzinach przedpołudniowych doszło do ewakuacji ponad tysiąca osób w Orientarium w Łodzi. Wszystko za sprawą włączenia się czujki dymu w tym miejscu. Wstępne ustalenia strażaków są takie, że powodem zapalenia się czujki mógł być słoń oraz podrzucany przez niego piasek. Jednak nieco inne podejrzenia ma przedstawicielka łódzkiego Orientarium, która twierdzi, że do tej sytuacji mogło dojść z powodu prowadzonego spawania na zewnątrz zoologicznego ogrodu.

Włączenie się czujki dymu okazało się fałszywym alarmem

Na szczęście włączająca się czujka dymu nie była oznaką niebezpieczeństwa w łódzkim Orientarium. Cała ta sytuacja okazała się po prostu fałszywym alarmem. Oczywiście stwierdzili to strażacy, którzy pojawili się od razu na miejscu w ilości czterech zastępów straży pożarnej. Oczywiście strażacy na miejscu dokładnie sprawdzili, czy aby na pewno nigdzie nie doszło do pożaru.

Zanim na miejscu pojawiła się straż pożarna, to wszyscy turyści przebywający w łódzkim Orientarium zostały już uprzednio ewakuowane przez pracowników ochrony tego miejsca. Warto dodać, że było to ponad tysiąc osób.

Co spowodowało włączenie się czujki dymu?

Tematem, który często poruszany jest w tej sprawie jest także powód, z którego doszło do zapalenia się czujki. Mówi się, że powodem takiej a nie innej sytuacji ponownie mógł być słoń, który stwarza zadymienie i pylenie na piasku. Jednak nieco inną wersję zdarzeń podaje jedna z osób pracujących w ZOO w Łodzi, która twierdzi, że tym razem czujka dymu zapaliła się z powodu prowadzonych prac spawalniczych na zewnątrz obiektu, a dokładniej to w części zewnętrznego wybiegu. Niezależnie od dokładnego powodu, na pewno czujki dymu powinny zostać lepiej chronione lub zaprogramowane, aby nie wywoływały fałszywych alarmów, które niepotrzebnie fatygują strażaków w to miejsce.