Feralny pożar w łódzkiej kamienicy na ulicy Próchnika: 60-latek nie przeżył tragedii

Wydarzyło się to, czego obawiali się mieszkańcy jednej z kamienic na ulicy Próchnika w Łodzi. W tym budynku doszło do tragicznego pożaru, w wyniku którego życie stracił 60-letni mężczyzna. Mimo godzinnych starań zespołu ratowniczego, człowieka nie udało się uratować.

Vatrogasci zostali wezwani do akcji gaśniczej w czwartek. Na miejscu zastali mieszkanie położone na czwartym piętrze budynku przy ulicy Próchnika numer 19, które było już pożarte przez płomienie. Na szczęście ogień zdążył sam wygasnąć przed ich przybyciem, jednak pomieszczenia były silnie zadymione.

Jeden z uczestników akcji wspomina o dramatycznej sytuacji: „Gdy przekroczyliśmy próg mieszkania, natrafiliśmy na nieprzytomnego mężczyznę w wieku około sześćdziesięciu lat. Natychmiast rozpoczęliśmy akcję reanimacyjną, która trwała prawie godzinę. Dołączyli do nas również ratownicy medyczni, ale niestety, nie udało nam się go uratować”.

Stróżowie ognia byli przerażeni tym, co zastali wewnątrz mieszkania. Miejsce było zasypane różnymi przedmiotami, które okazały się być w zasadzie stertą śmieci. „Góry odpadów sięgały nam do pasa!” – dodają.

Mieszkającym w tej samej kamienicy ludziom nie umknęło, że w tym lokalu mieszkała dwójka mężczyzn, którzy systematycznie przynosili tam różne rzeczy. Naświetlając sytuację, jeden z nich wyjaśnia: „Mamy wrażenie, że byli dzikimi lokatorami. Zgłaszaliśmy już ten problem administracji budynku, obawiając się, że może dojść do tragedii… I niestety, pożar faktycznie wybuchł”.

Starszy pan, który przebywał pod bramą budynku, pamięta również, że w tym mieszkaniu żyło dwóch panów – jeden wyższy, drugi niższy. Zastanawiał się głośno: „Ciekawe, który z nich zginął?”

Kamila, która regularnie odwiedza kamienicę przy ulicy Próchnika, aby zaopiekować się niepełnosprawną Moniką z drugiego piętra, opowiada: „Kiedy szłam do Moniki, na ulicy zaparkowanych było już kilka samochodów strażackich. Bałam się, że coś mogło się zdarzyć u Moniki. Na szczęście, nie tylko nic jej się nie stało, ale nie musiała też być ewakuowana”.

Strażacy są przekonani, że prawdopodobną przyczyną pożaru było nieostrożne obchodzenie się z ogniem. To już dziesiąta ofiara śmiertelna pożarów na terenie naszego województwa w tym roku.