Łódzki Szpital Madurowicza i tragedia zakażenia: Śmierć noworodka i długotrwała walka babci o zadośćuczynienie

Po wielu latach walki, babcia nowonarodzonej dziewczynki, która straciła życie w szpitalu Madurowicza w Łodzi na skutek zakażenia szpitalnego, otrzymała 30 tysięcy złotych zadośćuczynienia. Sąd Okręgowy w Łodzi wydał prawomocny wyrok na korzyść kobiety w minionym tygodniu. Anna Walkiewicz, adwokat babci dziewczynki, podkreśla, że jej klientka bardzo ciężko przeżywa śmierć długo oczekiwanego potomka. Według niej, kobieta winiła siebie za namówienie swojej synowej do porodu w tejże placówce medycznej. Babcia nie mogła pogodzić się z faktem, że nie miała okazji pożegnać się ze swoją wnuczką.

Dramat rozegrał się w październiku 2017 roku. Noworodek przyszedł na świat cięciem cesarskim na 28. tygodniu ciąży, ważąc jedynie 1100 gramów. Decyzja o skróceniu ciąży była podyktowana obawami lekarzy o rozejście się szwów po wcześniejszej operacji matki dziecka. Mimo początkowych oporów, matka zgodziła się na ten krok, zachęcona przez męża i swoją teściową oraz uspokajające zapewnienia ordynatora oddziału.

Przybycie nowego członka rodziny do świata było dla babci wielkim wydarzeniem. Wizytowała wnuczkę codziennie w szpitalu, przynosząc pokarm i pieluszki. Pomagała także w przygotowaniach pokoju dla maleństwa. Niestety, dziesiątego dnia po porodzie, rodzice otrzymali od szpitala wiadomość o krytycznym stanie dziecka, które ostatecznie zmarło. Babcia nie miała okazji pożegnać się ze swoją wnuczką.

Śmierć wnuczki była dla babci ogromnym ciosem. Zawsze aktywna i towarzyska kobieta, zaczęła się izolować. Nie mogła pogodzić się ze stratą dziecka i obwiniała siebie za namówienie synowej na wcześniejszy poród. Zastanawiała się, czy gdyby podjęli inną decyzję, jej wnuczka by dziś żyła. Pogrążona w smutku kobieta regularnie odwiedza grób dziewczynki.

Diagnozowany u babci zespół depresyjny został bezpośrednio powiązany ze śmiercią wnuczki. Leczenie trwało długie dwa lata, jednak zdaniem biegłych, kobieta doznała długotrwałego uszczerbku na zdrowiu w wysokości 5 procent.

Od początku było jasne, że za śmierć dziewczynki odpowiada szpital. Zmarła ona z powodu niewydolności krążeniowej i posocznicy spowodowanej zakażeniem bakterią Klebsiella Pneumoniae podczas hospitalizacji. Sąd pierwszej instancji przyznał babci dziewczynki 50 tysięcy złotych zadośćuczynienia w lipcu 2022 roku. Jednak po odwołaniu się pozwanego, Sąd Okręgowy zmniejszył kwotę do 30 tysięcy złotych. Wyrok jest prawomocny.

Warto przypomnieć, że już w 2002 roku w szpitalu Madurowicza zmarło 17 noworodków z powodu zakażenia tą samą bakterią. Mimo to, w 2011 roku sąd uniewinnił dyrektora placówki, oskarżonego o niedopełnienie obowiązków i nieumyślne spowodowanie zagrożenia epidemiologicznego.